sobota, 17 marca 2012

James Dashner "Więzień Labiryntu"

Tytuł: Więzień Labiryntu (The Maze Runner)
Cykl: Więzień Labiryntu
Tom: 1
Autor: James Dashner
Wydawca: Papierowy Księżyc
Data wydania: 9 listopada 2011
Liczba stron: 400

Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą jaką pamięta jest jego imię. Kiedy drzwi się otwierają jego oczom ukazuje się grupa nastoletnich chłopców, która wita go w Strefie - otwartej przestrzeni otoczonej wielkimi murami, która znajduje się w samym centrum wielkiego i przerażającego Labiryntu.
Podobnie jak Thomas, żaden z mieszkańców Strefy nie wie z jakiego powodu się tu znalazł i kto ich tu zesłał. Czują jednak, że ich obecność nie jest przypadkowa i każdego ranka próbują znaleźć odpowiedź, przemierzając korytarze otaczającego ich Labiryntu. Jednak ta droga nie jest łatwa, bowiem Labirynt skrywa swoje okrutne tajemnice.
Kiedy następnego dnia po Thomasie windą do Strefy po raz pierwszy zostaje dostarczona dziewczyna przynosząc tajemniczą wiadomość, wszyscy Streferzy zdają sobie sprawę, że od tej pory nic nie będzie już takie jak było. Thomas podświadomie czuje, że to właśnie on i dziewczyna są kluczem do rozwiązania zagadki Labiryntu i znalezienia wyjścia. Ale z każdą chwilą czasu na to jest coraz mniej, a pytań wciąż więcej.


Co definiuje nas jako „nas”? Skąd wiem ja i wszyscy inni, jacy jesteśmy naprawdę? Co lubimy, a czego nie, w czym jesteśmy dobrzy a co nam kompletnie nie wychodzi?
Gdyby umieszczono każdego z nas w obcym nam miejscu, nadal wiedzielibyśmy, że to my. Jeśli jednak zabrano by nam również i to? Obabiono by nas z „nas”? Jacy bylibyśmy wtedy?

Thomasa właśnie to spotkało. Budzi się w ciemności. Po chwili uświadamia sobie, że znajduje się w windzie, która gdzieś go wiezie. Jednak za chwilę przychodzi kolejna refleksja. Ku swoim przerażeniu chłopak odkrywa, że nie wie o sobie nic poza imieniem. Zero jakichkolwiek wspomnień. Jakby naradził się na nowo z kompletnie czysta kartą.

Trafia do świata w którym mieszka więcej takich osób jak on, obdartych z przeszłości, umieszczonych bez konkretnego powodu w jednym miejscu dzieciaków. Jednak jego przybycie burzy spokój wśród społeczności jaką z trudem utworzyli ci nastolatkowie. Następnego dnia dołącza do nich kolejna osoba, mimo iż do tej pory zdarzało się to tylko raz na miesiąc, w dodatku jest to dziewczyna, co w grupie samych chłopców wywołuje spore zamieszanie. Nieznajoma wydaje się Thomasowi dziwnie znajoma, a pierwsze słowa, które wypowiada oraz napis na kartce, którą trzyma w ręku wywołują mieszane uczucia. A to jednak nie koniec niespodzianek.

Książka niezwykle tajemnicza, pasjonująca, trzymająca w napięciu. Nie dowiadujemy się zbyt wiele, do chwili kiedy bohater sam czegoś nie odkryje, mimo narracji trzecioosobowej podążamy cały czas za nim i obserwujemy tylko wydarzenia z nim związane. Wraz z Thomasem poznajemy świat Labiryntu. Obcy tak samo dla nas jak i dla niego. Od samego początku zostajemy zbombardowani nowymi wyrazami i zwrotami. Streferzy stworzyli swój własny, oryginalny język. Co jest bardzo mądrym posunięciem przez autora. Zręcznie wplótł tu zmodyfikowane słowa, które wcześniej uchodziły za wulgarne (nie wszystkie oczywiście, tylko niektóre). Teraz w sumie też uchodzą, ale to już nie to samo.

Świat do którego trafił bohater, i wszyscy inni jego towarzysze, to miejsce pełne niebezpieczeństw i zasadzek. Nastolatkowie, którzy normalnie chodziliby do szkoły, nie odrabiali lekcji, grali w gry lub oddawali się innym zajęciom charakterystycznym dla wieku dorastania, musieli w ekspresowym tempie przyjąć postawy dorosłych. Stworzyli własny system rządów, kar oraz odpowiednio podzielili obowiązki. Musieli poradzić sobie w tym obcym miejscu, a jednocześnie z mozołem szukali wyjścia z tego „więzienia”.

Główny bohater, jest jednym z wielu. Jednak to on wprowadza zmiany, które poniosą za sobą wiele cierpienia. Jak dla mnie jest pełen sprzeczności. W jednym momencie umiera ze strachu jak wszyscy w około, a za chwilę robi coś na co inni nie mieli wcześniej odwagi, niemal za każdym razem ryzykując życie. Osobiście nie zapałałam do niego jakąś szczególną miłością, jednak z chęcią sięgnę po kolejne tomy jego przygód.

Z biegiem wydarzeń poznajemy towarzyszy Thomasa, a nawet tajemnicza dziewczynę. Dowiadujemy się wielu często szokujących rzeczy. Koniec jak dla mnie był bardzo emocjonujący i pozostawił ogromy niedosyt. Z niecierpliwością więc oczekuję kolejnego tomu.

Książka często porównywana do takich serii jak „GONE” czy „Igrzyska Śmierci”. Dla mnie każda książka jest w pewien sposób nowa i oryginalna, choć ta niewątpliwie zawiera elementy obu wcześniejszych tytułów.

Co do naszego polskiego wydania, to chyba nie mam się do czego przyczepić :D. Okładka bardzo ciekawa. Oddaje treść książki. To oko dodaje dramatyczności, pioruny pewnie tez miały, bo nie przypominam sobie by tam jakiekolwiek były. Duży plusik za początki rozdziałów. Bardzo fajny pomysł z tym tłem za numerkiem.

„Więźnia Labiryntu” polecam wszystkim zainteresowanym, bo naprawdę warto. Niezainteresowanych też zachęcam do sięgnięcia po lekturę. Ja czas z tą książką spędziłam bardzo miło i mam nadzieje że wszystkich innych spotka to samo.

Moja ocena: 9/10

Kolejny tom serii pt "Próba ognia" miał ukazać się w marcu, ale niestety nie odbędzie się to w tym terminie. Kiedy tego nie wiem. Mam nadzieje, że całkiem niedługo.

Książka została przekazana od serwisu nakanapie.pl. Ogromnie dziękuję.

6 komentarzy:

  1. O jak dobrze, że książka jest dobra :) Już do mnie leci, więc nastawiam się na kawał dobrej lektury =)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjna książka, nie mogłam przestać jej czytać, ten mroczny klimat i wciąż towarzyszące mi napięcie... Czekam na "Próby ognia" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne , chciałabym przeczytac!Pozdrawiam i zapraszam do mnie.;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje się ciekawe, muszę koniecznie przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tę książkę! Cieszę się, że Ci się spodobała :D

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze! Naprawdę puchnę z dumy kiedy je czytam! Będę starać się w miarę możliwości na mnie odpowiadać.
Naprawdę jeszcze raz wielkie: Dziękuje!